czwartek, 2 maja 2013

Znowu wisi

Wielka majówka nadeszła!!! Naród świętuje i hurmem wyjeżdża ze stałych miejsc pobytu.
Jak zwykle w takich wypadkach (nomen omen) część narodu nie wraca już do domów. Przenosi się do Krainy Wiecznej Majówki, zaciekle szusując szosami i to wcale nie w poszukiwaniu suszi przy szosie, a raczej piwka lub czegoś mocniejszego. No cóż, byłaby to ich sprawa, gdyby przy okazji nie pociagali za sobą zupełnie niewinnych uzytkowników dróg, którym nie jest tak śpieszno na Tamten Świat...
 
A propos - właśnie jestem świeżo po lekturze książki "Dowód" by Eben Alexander. Ten neurochirurg, wykładowca Harvardu, spenetrował Zaświaty podczas tygodniowej śpiączki, wywołanej bakteryjnym zapaleniem opon mózgowych. Po niespodziewanym wyzdrowieniu  przeniósł swoje wrażenia na papier, konfrontując je jednocześnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem neurochirurga. Ciekawa lektura, ale nie do końca satysfakcjonująca. W każdym razie próbuje uspokoić tych, którym dane jest nagle zakończyć doczesną wędrówkę.
 
Początkowo także planowaliśmy wyrwać się z miasta i jak co roku odetchnąć świeżym powietrzem u Rodziny Z Prowincji, ale  MTŻ na kilka dni przed Godziną Zero proroczo stwierdziła, że z pewnością nie będzie pogody.  Chwała jej za to, bo faktycznie jest nienajlepiej - słońca jak na lekarstwo i temperatura niezachęcająca. Zaszyliśmy się więc w Domowych Pieleszach przy kawce, herbatce, lekturze  i pogryzaniu czegoś, co leży na talerzyku. Święta 2 maja i 3 maja uczciliśmy mocując na balkonie naszą Narodową Flagę, pilnie uważając, aby było 'białym do góry".
Znowu więc sobie wisi i powiewa, a w tle zielenią się na potegę kasztanowce, zdeterminowane tradycyjnie zakwitnąć na matury. Ciekawe, czy im się to uda.
 

 
 
Żółci się też forsycja:
 
 
 
A mnie na przekór wiośnie kołacze się wiersz o zimie. Może dlatego, że już niegroźna, bo odeszła.
 
lubię zimę
mimo że
osacza mnie rymem
wierszem pakuje się wszędzie
 
nęka metagramem
albo mój Boże
jakimś synonimem
strach pomyśleć, co z tego będzie
 
a ja głupi
skrobię
zamiast się upić
i śmiała myśl w głowie mi kląska
 
a nuż ktoś kupi
to co robię
bo tekst go ogłupi
choć żadna ze mnie Szymborska
 
 



9 komentarzy:

  1. To co dzieje sie na polskich drogach to masakra,ani drogi ani kierowcy nie przystosowani.A tych pod wplywem rozstrzelalabym odrazu.

    U nas lato,wysylam sloneczka kawalek,niech sie wszyscy dziela sloncem przed niedziela:)

    Szymborska z Ciebie zadna Wojtku,bos Ty z krwi i kosci chlop,ale pisz dalej swoje wiersze,swietnie Ci to wychodzi.Lubia je czytac starzy i mlodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kierowcach się nie wypowiem, bo mi nerwy puszczą, a wiadomo, złość piękności szkodzi.
    Ale widok flagi przypomniał mi czasy obowiązkowych pochodów pierwszomajowych, które przyznam szczerze, jako nieświadomy politycznie podlotek w wieku podstawowoszkolnym, lubiłam nad wyraz.
    Udanego i spokojnego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, piękne to były czasy:))) Radość i wspólny marsz do przodu...
      No i Ojcowie Nasi podrawiający maszerujących z Trybuny Głównej na Placu Defilad.

      Niech żyje!!!

      Usuń
  3. Witaj ;)
    Ładny masz widok z okna ;) u mnie flaga także powiewała, koniecznie ;)
    Pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sympatycznie i zielono. Powietrze przefiltrowane, ptaszki i pośród nich niestety sroki rozbójniczki.
      Ale ogólnie fajnie:)))

      Usuń
  4. Majówkę spędziliśmy z córką i wnusią. Pogodę mieliśmy słoneczną, więc trzeba było przyjechać nad morze. Piekłam dla rodzinki pyszności i trochę "mnie więcej". Siostra moja miała przygodę z kolorowym światem po drugiej stronie, podczas zapaści po penicylinie. Na kierowców psioczymy jak wszyscy. Często musimy ustępować z drogi łysym, naćpanym panom. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń