sobota, 16 lutego 2013

Figle

Popielec... Dzień zadumy nad nieuniknioną śmiercią, która każdego dosiegnie.
 
Czy zawsze tak było? *)
 
Kosciół od początku dążył do tego, aby Popielec miał charakter przede wszystkim uroczystości religijnej. Poczatkowo udawało się to. Naród tłumnie śpieszył do kościołów, w których księża posypywali wiernym głowy popiołem, otrzymanym ze spalenia palm poświęconych w Kwietną Niedzielę (chodziły pogłoski, że jest to popiół z trupich kości). Do kościołów przybywali wszyscy, począwszy od żebraków a kończąc na panach.
 
Jednak od połowy XVIII wieku pobożność zaczynała się zmniejszać. Wynikało to z tego, że w okresie Popielca ścierały się ze sobą dwa nurty - religijno ascetyczny i rozrywkowo zwyczajowy, a ponieważ naród w tym dniu od dawna miał ciągoty do zabaw i figli, to właśnie ten ostatni nurt zaczął brać górę.
  
Przebierano się za Cyganów, za Żydów, za niedźwiedzie, aby po raz ostatni zabawić się przed wielkim postem. W karczmach odbywały się tego dnia zabawy, grały skrzypce i dudy, grano w kości, w kręgle i w karty, pito piwo i gorzałkę.
Wyprawiano także figle. Najpowszechniejszym była tzw. "kłoda popielcowa". Zabawa ta polegała na tym, że w środę popielcową mężczyźni chwytali niezamężne kobiety i zaprzęgali je do drewnianych kłód. Kłody symbolizowały małżeńskie jarzmo.
Oczywiście, zaprzęganie do kłody miało charakter wesołej zabawy. Schwytane kobiety prowadzono do karczmy, gdzie następowały wyzwoliny, czyli powszechna pijatyka. Niestety zdarzało się, że chwytano nie tylko młode panny, ale również leciwe niewiasty, np. przekupki, które zaprzęgano do kloców i przy okazji bito je i okradano ich stragany.
  
W XVII wieku zwyczaj ten był tak popularny, że nawet zagościł na królewskim dworze. Jednak z biegiem lat zanikł (jak szkoda!!!). W XVIII wieku stosowano go już tylko na wsiach. Natomiast mieszczkom w zamian za to płatano przeróżne figle.
 
Jędrzej Kitowicz wspomina:
 
"Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach, chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne materklasy (...) A ta o niczym nie wiedząc, pięknie przybraną i wiele razy będąca dystyngowaną postępowała w kościół z dobrą miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła..." 
 
Wyobrażam sobie, jak pyszna była to zabawa!!!
Szkoda, że nie dane mi było wówczas żyć...
 
Ale może postaram się przywołać do życia ten wartościowy, staropolski zwyczaj. Przecież tradycję należy kultywować. 
 
*) Źródło: Z. Kuchowicz "Obyczaje Staropolskie".

wtorek, 12 lutego 2013

O, statki!

Nadszedł koniec karnawału. Trwał w tym roku wyjątkowo krótko, a szkoda, bo bawiłem się setnie, siedząc przed telewizorem lub czytając książki!!!
 
W wolnych od zabawy chwilach grzebałem w starych annałach, mając nadzieję, że znajdę coś ciekawego na temat tego okresu.
 
I, proszę Państwa, znalazłem!
 
Otóż, wiele, wiele lat temu (najstarsi ludzie nie pamietają, kiedy), pewien nasz krajan wybrał się nad morze, nad którym jeszcze nigdy nie miał okazji być. Znużony wielce i głodny, dotarł do niewielkiego portu rybackiego, gdzie stały kutry wyładowane po brzegi świeżo złowioną rybą.
- O, statki! - krzyknął w zadziwieniu, ponieważ nie znał słowa "kuter", chyba że w połączeniu z "noga".  Po czym podszedł do jednego z nich i poprosił o kilka ryb. Brodaty szyper, widząc wygodniałego i kulawego wędrowca, dał mu litościwie kilka śledzi.
Nie muszę dodawać, że nasz krajan ucieszył się ogromnie i natychmiast spałaszował je ze smakiem, mimo że tak naprawdę nie przepadał za tym rodzajem ryby.
Oczywiście opowiedział o tym wszystkim po powrocie w rodzinne strony.
A ponieważ historia ta miała miejsce w ostatni dzień karnawału, przyjęło się po jakimś czasie nazywać ten dzień "ostatkami", a głównym daniem stał się śledź. Niektórzy nawet zwykli byli zamiennie z ostatkami używać określenia "śledzik".
 
I tak ostatki oraz śledź zagościły w naszym słownictwie i zwyczajach.
 
Grzebiąc nadal, natknąłem się na krótki słowniczek, zawierający nieznane już znaczenia wyrazów, powiązanych z tą popularną rybą. Poniżej przytaczam ich wybór:
 
śledziona - żona śledzia.
śledzić - tropić śledzia.
śledztwo - obżeranie się śledziami.
śledczy - osobnik badający życie i zwyczaje śledzi.
śledziennik - gazeta propagująca wiedzę o śledziach.
śledzik - dziki śledź.
śledziowaty - przejedzony śledziami.
śledziowy - nadzorujący hodowlę śledzi.
 
Przy okazji odkryłem bardzo ciekawe określenie, będące po części wynikiem niewielkiej wady wymowy. Weszło on w użycie w skutek przeprowadzenia niezbyt odpowiedzialnego eksperymentu naukowego, w wyniku którego otrzymano skrzyżowanie myszy ze śledziem.  Przeprowadzający ten eksperyment szalony naukowiec długo zastanawiał się, jak nazwać tę dziwną hybrydę. Jego asystent, widząc bezskuteczne zmagania swego profesora, krzyknął w końcu, zapominając o dzielącej ich hierarchii:
- Na litoszcz boszką, niech to będzie "myszledź"!!!
 
Wkrótce, dla upamiętnienia tego wydarzenia, widząc człowieka zabierającego się do dumania nad czymś, zaczęto mówić o nim "on zamierza myśleć".
 
c.b.d.o

sobota, 9 lutego 2013

Zapraszam

Zapraszam chętnych do słuchania audycji RADIO ŁÓDŹ dnia 10.02.2013r. od 21:00 do 22:00: w ramach cyklu 'PODRÓŻE LITERACKIE', pani redaktor Joanna Sikorzanka, będzie rozmawiała w studiu z uczestnikami otwartego projektu JESTEŚMY WIĘC TWORZYMY (JestesmyWiecTworzymy.pl) o jego idei, zasadach, celach, pomysłodawcy. Rozmowa w studiu będzie przeplatana przykładowymi utworami uczestników projektu i nastrojową muzyką.
Audycję będzie można słychać on-line na stronie:

http://radiolodz.pl/serwis/index.php?id=894

 lub w na częstotliwości 99,2 MHz w Łodzi i okolicach.

Uczestników otwartego projektu mają reprezentować:
Sylwia Anna Drabczyk, Krystyna Walas, Wojciech Pyszkowski, Joanna Turczyn i Aleksandra Marko-Lech.

PODRÓŻE LITERACKIE - to cykliczny program w Radiu Łódź poświęcony literaturze światowej i polskiej, postaciom z nią związanym, krytyce literackiej i sztuce przekładu; zaproszeni do studia goście - poeci, prozaicy, krytycy literaccy, historycy literatury - prezentują utwory literackie, komentują je, do rozmowy zapraszamy także słuchaczy.