niedziela, 1 maja 2016

Komunie

Maj, miesiąc pierwszych komunii. Wydarzenie nieco stresujące, bo zmuszające do przeglądu bardzo jeszcze młodego sumienia, w poszukiwaniu grzechów(?). 
Co za grzechy można popełnić w tym wieku?
W każdym razie, czy się je znalazło, czy też nie, należy je wyznać w tajemniczej atmosferze konfesjonału, przed obcym panem w sutannie, ze stułą na szyi, trzęsąc się ze strachu, co będzie, jeśli nie zostaną odpuszczone...
Ten stres wynagradzają potem okolicznościowe pamiątki i prezenty, niejednokrotnie bardzo drogie i w gruncie rzeczy nie bardzo potrzebne.

No tak, wracają wspomnienia. Rok 1953 i ja, już po wszystkim. (Szału prezentów wtedy jeszcze nie było).

Zdjęcie czarno białe i nieco już wyblakłe, ale jeszcze czytelne - młody człowiek, emanujący świętością:)))
 

4 komentarze:

  1. Cześć! Ja dwa dni temu na swoim blogu też pisałam o Pierwszej Komunii, z tym że wspominałam nie swoja(nie przystępowałam z powodu paraliżu nóg), a mojego syna. W komentarzu Azlia podobnie jak Ty twierdzi,że kiedy ona szła do komunii, też prezentów nie było. Ze wstydem przyznaję, że Twoich książek nie znam ale nic straconego, postaram się chociaż w części to nadrobić, tym bardziej, że mam słabość do munduru. Będę tu zaglądać od czasu do czasu i życzę, by szare komórki pracowały jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, Iwona:))

    Witam na moim blogu. Ostatnio dość rzadko do niego zaglądam - zmęczenie materiału.

    Polecam oczywiście moje książki - dostępne na e-bookowo, głównie w formie e-booka.

    Pozdrowienia:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trafnie to ująłeś. Tak własnie czułam się przy swojej komunii, a było to baaaaardzo dawno temu:)). Myślę, że w dziecięcych emocjach nic się nie zmieniło do dzisiaj:)) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń