sobota, 12 maja 2018

Epitafium

Żył sobie szczęśliwie u naszych kuzynów pewien pies, olbrzym, rasy terier rosyjski. Nazywał się Smyk, podobnie jak należące do nich kolejne psy. Swym wyglądem i donośnym, groźnym szczekaniem budził powszechny respekt. W rzeczywistości serce miał gołębie dla tych, których znał, ale był nieustępliwie nieufny dla obcych. My znaliśmy go od szczeniaka, więc traktował nas niemal tak samo, jak właścicieli. 
Jednak, jak wiadomo, czas płynie. Osiągnąwszy poważny, jak na swoją rasę, wiek lat dwunastu odszedł z tego świata.


JESZCZE JEDEN SMYK
Z NASZEGO ŻYCIA ZNIKŁ.
GDZIE ON TERAZ PRZEBYWA,
NIE WIEM, NIE BĘDĘ TEGO UKRYWAŁ,
ALE NALEŻY WIERZYĆ,
ŻE GDZIEŚ TAM, W PSIM RAJU BIEŻY...