sobota, 9 grudnia 2023

Notatki 2020

 Zachęcam do lektury moich NOTATEK 2020

Poniżej ich fragment:

21 kwietnia.

W dobie zamaskowania całego społeczeństwa, znacznie łatwiej jest poruszać się poza domem bez ryzyka, że zostanie się przez kogoś rozpoznanym. To tak, jak na balu maskowym, tyle że nie karnawałowym, a raczej z okazji Haloween, zważywszy na niewesołe i raczej zatrważające okoliczności.

Stwarza to pole do popisu dla różnego rodzaju cwaniaczków i drobnych przestępców, którzy mogą teraz legalnie wejść do sklepu, lub do biura na stacji benzynowej i zażądać kasy.

W normalnych warunkach, widok zamaskowanego faceta wzbudziłby co najmniej nieufność, a w skrajnych przypadkach — na przykład w ciemnej ulicy — nawet panikę.

Wypróbowałem to w praktyce dwukrotnie (w ciemnej ulicy jeszcze nie). Wszedłem do piekarni. Byłem jedynym klientem, ponieważ wpuszczano do środka tylko pojedynczo. Stanąłem przed ladą i powiedziałem:

— Proszę się nie bać. To tylko napad.

Zapadła cisza. Wyzierające spoza maski oczy ekspedientki wyrażały jedynie bezmierne zdumienie. Poza tym — nic, żadnej próby na przykład zawiadomienia w jakiś sposób tych, którzy stali w kolejce przed wejściem. Byli doskonale widoczni. Wystarczyłoby wykonać w ich kierunku rozpaczliwy gest.

Nie pozostało mi nic innego, jak kupić chleb i wyjść.

Tego samego dnia, wchodząc do apteki, zastosowałem inną metodę, tym razem przewrotnie uspokajającą, z głębokim podtekstem. Podobnie jak w piekarni, byłem jedynym klientem. W okienku, za szybą zamaskowana farmaceutka. Stanąłem naprzeciw, w przepisowej odległości i zastrzegłem głośno:

— To nie jest napad!

Żadnej reakcji. Oczy kobiety wyraziły jedynie bezmiar politowania, świadczący o tym, że mi głęboko współczuje. Bez przeszkód, tak jak zwykle, wydała mi potrzebne lekarstwa i udostępniła terminal płatniczy.

Wyniosłem się, jak niepyszny.

Doprawdy, nie wiem, co się dzieje z tym społeczeństwem, stłamszonym nie tylko przez groźną epidemię, ale też przed przedłużającą się izolację.

Dzisiaj przed południem ruszyliśmy się z domu i pojechaliśmy do Hali Banacha — ja, w swojej wymalowanej maseczce a Iza w tradycyjnej. Wewnątrz Hali prawie wszystkie stoiska otwarte, ruch umiarkowany. Tu również moja maseczka nie wywołała żadnej reakcji. No, może jedynie przy stoisku, w którym kupowaliśmy pestki dyni. Tym razem ekspedientka miała odkrytą twarz, ponieważ stoisko było oddzielone przezroczystą ścianą z pleksiglasu. Gdy odbierałem resztę i powiedziałem „dziękuje, do widzenia”, nie wytrzymała i obdarzyła mnie uśmiechem.

Nie tylko ja próbowałem spojrzeć z innej perspektywy na to, co się teraz dzieje. Na dziedzińcu, przeznaczonym dla stoisk pod gołym niebem, siedział na wózku człowiek-orkiestra. Śpiewał, akompaniując sobie tymi wszystkimi dziwnymi przedmiotami, które miał przyczepione do siebie i do wózka. Był bez maski. W przerwach między „utworami” nawoływał, aby nie przejmować się zarazą, czym wlewał otuchę w przechodzących obok ludzi. Niektórzy wrzucali mu monety do jednorazowego kubka.


Link do NOTATEK 2020 z lewej strony w witrynce "Moje książki"


środa, 1 listopada 2023

Notatki 2020

 Zachęcam do lektury moich NOTATEK 2020.

Poniżej ich fragment;

"2 kwietnia  

Dzisiaj w praktyce przerobiłem skorzystanie z „kowidowego” przywileju, jaki mi przysługuje jako osobie powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia. Premier Morawiecki bowiem, w swej trosce o zdrowie seniorów, zarządził, że w godzinach od 10 do 12 jedynie oni mogą dokonywać zakupów w sklepach.

Poszedłem do Biedronki. Była godzina 11. Przed sklepem spora kolejka oczekujących. Miejsce wyznaczone dla seniorów puste. Rzuciłem okiem na stojących w kolejce, aby pobieżnie ocenić ich wiek i doszedłem do wniosku, że skoro są tam, a nie tu, to żaden z nich nie przekroczył sześćdziesiątego piątego roku życia, zwłaszcza, że przygniatająca większość miała młode twarze.

Ruszyłem więc do drzwi. Za sobą usłyszałem złowrogi pomruk: „Tu jest kolejka!”. Cofnąłem się.

— Przecież w godzinach od 10 do 12 zakupy mogą robić jedynie osoby powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia — zauważyłem głośno.

Przez kolejkę przetoczył się pełen niedowierzania gwar.

— To pokaż pan dowód! — zażądał stojący na jej czele.

— Mam siedemdziesiąt sześć lat — odparłem hardo, dokładniej przyglądając się osobom w kolejce. Ten pierwszy z pewnością nie miał jeszcze sześćdziesiątki, natomiast pięcioro rzeczywiście mogło być w wymaganym wieku senioralnym.

— Tu jest informacja, że w godzinach od 10 do 12 mogą dokonywać zakupów jedynie osoby powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia — wskazałem przyklejoną na drzwiach kartkę.

Z ogonka oderwał się starszy facet i sprawdził, czy mam rację.

— To po co ja tam stałem — stwierdził i ustawił się na wyznaczonym dla seniorów miejscu. Trójka odważnych ruszyła za nim. Natomiast kobieta, która powinna być pierwsza, została tam gdzie była.

Tymczasem, ze sklepu wyszła jedna osoba — znak, że następna mogła wejść.

— Niech pani idzie — kiwnąłem zachęcająco w jej stronę. Nie ruszyła się, widocznie nie dowierzając. Nie ruszył się też facet, który zajął miejsce przede mną. Wszedłem więc ja.

Regulujący ruchem młody człowiek ze wschodnim akcentem, widocznie też nie panował nad sytuacją, bo dotychczas wpuszczał każdego, bez względu na wiek. Zwróciłem mu na to uwagę. Nie wiem czy do końca zrozumiał o co mi chodzi, ale od tego momentu wchodzili już tylko ci, którzy w tych godzinach mieli do tego prawo. Prawdopodobnie, porządku pilnowali już sami kolejkowicze.

Dziś potwierdzono 392 przypadki zakażenia koronawirusem. Ogółem to już 2946. Zmarło 7 osób, w sumie 57.

Według WHO liczba zakażonych na świecie przekroczyła milion."

Link do e-booka  i wydania papierowego, z lewej strony, w witrynie "Moje książki"


sobota, 28 października 2023

czwartek, 12 stycznia 2023

Notatki 2019

Polecam moją nową publikację, Notatki 2019 - niesekretny dziennik siedemdziesięciopięciolatka. Epoka przedkoronawirusowa 

Książka ta przedstawia indywidualne, nierzadko kontrowersyjne spojrzenie człowieka, który ma już „swoje lata” na aktualne wydarzenia zachodzące w otaczającym go świecie, mające związek zarówno z polityką jak i życiem osobistym. Otwiera ona cykl spisywanych niemal codziennie Notatek, począwszy od 2019 do 2023 roku

Podaję link do publikacji:  https://www.e-bookowo.pl/self-publishing/notatki-2019.html 


piątek, 15 lipca 2022

Lecą lata, lecą... Dziękuję Wszystkim, którzy o mnie pamiętali

 I znowu minął rok. Kolejny raz urodziłem się. Tym razem po raz siedemdziesiąty ósmy.

A oto fragment moich NOTATEK z tej okazji.

7 lipca - czwartek

Znowu urodziłem się. Już po raz siedemdziesiąty ósmy . Dzieje się tak co roku. Co 12 miesięcy odradzam się, jak Feniks z popiołów, lecz za każdym razem w innej rzeczywistości. Także i teraz Jestem ponownie na tym świecie jakieś mniej więcej osiem godzin i już zdążyłem zorientować się, że tym razem rzeczywistość ta jest bardzo nieciekawa i wręcz zachęcająca do odwrotu. No, ale stało się... Żeby nie zwariować, pozostaje mi jedynie stwierdzić, że:

No prosię, prosię,

Kończę siedemdziesiąt osiem.

Nie biorę tego do się.

Mam to w nosie.

Ponad to się wznosię

I czekam na osiemdziesiąt wiosień

(a może  dziewięćdziesiąt, a może sto...

Ho! Ho!)

Około 11-tej MTŻ postanowiła wyrwać mnie z melancholii i zaprosiła mnie do Grycana na kawę i rurki, a potem na lody. Spędziliśmy tam prawie godzinę, w towarzystwie gości, którzy przybyli gromadnie, w dodatku płacąc za siebie. Nie wiem tylko, czy byli świadomi tego, że właśnie obchodzę  swoje urodziny. Nie ma to znaczenia. Dobrze, że przyszli.

Dlatego przyjąłem na klatę wiadomość, że w ciągu ostatniej doby stwierdzono 1068 nowych zakażeń koronawirusem i że 9 osób zmarło. Natomiast nie mogłem ze spokojem odnotować, że to już 134-ty dzień inwazji Rosji na Ukrainę

Po późnym obiedzie, ok. 18-tej, wypiliśmy z MTŻ moje zdrowie irlandzką whiskey, którą dostałem od mojej kuzynki H. Zrobiliśmy to wbrew moim zapowiedziom, że zdegustujemy ją dopiero przy obecności u nas H, ponieważ dzisiaj udzieliła nam w tym zakresie dyspensy.

Zakwitł na moją cześć Kaktus Jednej Nocy. Wypuścił piękny kwiat, który rozchylił się właśnie tej nocy, z 6-go na 7-my lipca i dzielnie wytrwał przez cały dzień  


(data jest inna, ale on właśnie tak wyglądał)
   

piątek, 29 października 2021

55-ta, Szmaragdowa.

 Tak, tak, to nasza rocznica!!! A oto krótkie notatki na ten temat - wyjątek z moich Notatek, prowadzonych już trzeci rok.

23.10.21

Dzisiaj rozpoczęliśmy trzydniowe (z założenia), pandemiczne, świętowanie naszej 55-tej rocznicy ślubu, która przypada w poniedziałek. Zaprosiłem z tej okazji MTŻ do Blue City, do tamtejszej restauracyjki, na sushi. Już od dłuższego czasu wybieraliśmy się tam. To czyste, sympatyczne miejsce i chyba popularne, bo często odwiedzane przez amatorów tego rodzaju jedzenia. My też lubimy sushi.

Zamówiliśmy niewielki zestaw na 2 osoby i sake na ciepło, a potem jeszcze zieloną herbatę ryżową. Bardzo przyjemnie spędziliśmy tam czas. Zajrzymy do tego miejsca z pewnością jeszcze nie raz.

24.10.21

Drugi dzień świętowania naszej 55-tki, która przypada jutro, ale dlaczego nie cieszyć się tym wcześniej? Tym razem, MTŻ zaprosiła mnie na kawę i ciasto. Pojechaliśmy do Meinla. MTŻ zamówiła herbatę, ja podwójne espresso, z dodatkiem ubitej śmietany. Do tego, dwa duże kawałki tortu - jeden, z potrójnej czekolady, drugi, pistacjowy. Podzieliliśmy je na pół, aby każde z nas posmakowało obydwa rodzaje. Po dwa na głowę, to by było już za dużo na nasze przewody pokarmowe.

25.10.21

Piękny, słoneczny dzień. Próbowaliśmy sobie przypomnieć, jaka była pogoda 55 lat temu, w dniu naszego ślubu, 25 października 1966 roku. Chyba było też ładnie, bo byliśmy lekko ubrani. Ja miałem na sobie modny wówczas ortalion, a MTŻ płaszcz. Jechaliśmy na Wiśniową sami, złapawszy żółtą taksówkę, Warszawę z dzieloną przednią szybą. Rodzina i nieliczni znajomi czekali na nas w USC. Urzędnik SC, pan Kmieć, udzielił nam ślubu. Chciał nam osobiście założyć obrączki (kupione za pożyczone od przyjaciółki MTŻ pieniądze), ale ku jego zdumieniu, zrobiliśmy to sami. Żadnego wesela nie było. Rodzice MTŻ zrobili obiad, na który przyszła bliska rodzina, i to wszystko... 29-go października musiałem już być w Szczecinie, bo najpóźniej do tego dnia miałem zagwarantowaną pracę w PŻM, na statkach morskich. I tak, od rychłego rozstania, rozpoczęło się nasze wspólne życie, które szczęśliwie trwa do dzisiaj.

Z tej okazji, po poniedziałkowych zakupach, jeszcze raz poszliśmy do Meinla, na kawę i rurki z bitą śmietaną (koszt ze wspólnej kasy). MTŻ podarowała mi, wykonany własnoręcznie, piękny karnet z życzeniami, a ja wręczyłem jej mini storczyka, który powiększył jej hodowlę tych kwiatów. Tym razem, zrezygnowaliśmy z kupowania sobie prezentów - pandemia.      

26.10.21

Tak nam się spodobał pomysł świętowania naszej  Rocznicy, że poszliśmy za ciosem i przedłużyliśmy je jeszcze o dwa dni, aby było w sumie ich pięć. Dzień czwarty rozpoczęliśmy nietypowo i odważnie, bo od wizyty na grobie Rodziców MTŻ, (1 listopada). Chcieliśmy tam być wcześniej, aby uniknąć korków, ale i tak kolejka samochodów, oczekujących na wjazd była już spora. Stamtąd, przemieściliśmy się na drugi koniec Warszawy, na pogranicze Woli i Bemowa, do CH, gdzie z kolei MTŻ zaprosiła mnie, gdzie? Oczywiście do Meinla. Zamówiła sobie rurkę z bitą śmietaną, a ja, pączek nadziewany wiśniami. Do tego herbata, oczywiście zielona.

27.10.21

5-ty, ostatni dzień celebracji naszej rocznicy ślubu. Po porannej gimnastyce (1,5 godz.),  i zapisaniu się w pobliskiej przychodni na 3-cie szczepienie (9-go, we wtorek), tym razem ja zaprosiłem MTŻ do Grycana , w Arkadii. Wybrałem dla odmiany Arkadię, bo w ciągu ostatnich czterech dni, odwiedziliśmy raz Blue City i trzy razy Meinla. Grycan ma w Arkadii bardzo dobre, rozległe miejsce. Dużo powietrza, stoliki w odpowiedniej odległości - możliwość złapania covida minimalna. Ty razem, ja fundowałem. Wybraliśmy po torcie bezowo-lodowym i podwójnym espresso.

Ktoś może powiedzieć, ale się naświętowali, monotonna karuzela odwiedzania tych samych miejsc. Ale za to ile zabawy i satysfakcji. Wszystko na miarę wieku i smutnej, pandemicznej rzeczywistości.

Zaproponowałem MTŻ, aby naszą 60-tą rocznicę ślubu świętować 6 dni. Zgodziła się, ale zastrzegła, "Zobaczymy, w jakiej będziemy formie". "Na pewno w bardzo dobrej", uspokoiłem ją, "To od nas zależy w jakiej będziemy kondycji fizycznej. Nie możemy dać się wcisnąć w fotele. Ruch, gimnastyka, to 90 procent powodzenia. Wtedy nawet dolegliwości, które nas nękają, będą łatwiejsze do opanowania" .

 


czwartek, 8 kwietnia 2021

Ruszyło mnie sumienie

Zajrzałem dzisiaj na mój blog i ruszyło mnie sumienie. Taki biedny i opuszczony. Ostatni wpis w zeszłym roku, a tu już kwiecień. Czas upływa błyskawicznie, zwłaszcza w nienormalnych warunkach pandemii. Izolujemy się i powoli stajemy pustelnikami. I co gorsza, zaczynamy się do tego przyzwyczajać.

Ja zabijam ten czas prowadząc już trzeci rok notatki. Parę dni wcześniej, zanotowałem następujący tekst:

5 kwietnia - poniedziałek.

Drugi dzień pandemicznych Świąt Wielkanocnych. Z samego rana, o godz. 6.55, zaalarmował nas SMS od przyjaciółki MTŻ, która, wraz z życzeniami świątecznymi, przesłała nam okolicznościowe zdjęcia swojej ukochanej wnuczki.

Pogoda niezła. Trochę słońca, chłodno. Rano +1 stopień C, w ciągu dnia, do +11. ciśnienie spadło do 742 mmHg, 990 haPa.

Tym razem, śniadanie normalne, tak jak w każdy poniedziałek, oczywiście w porannym negliżu. Potem, odpoczynek pośniadaniowy, w stanie nadal rozmemłanym. Pełen luz. Z powodu niskiej temperatury, zrezygnowaliśmy z oblewania się wodą.

Dla nas, nastrój świąteczno-relaksowy, ale nie dla naszej policji, która stanęła na wysokości zadania i sumiennie wykonała swój obowiązek, nakładając w Wielkanocną Niedzielę, 3790 mandatów za brak maseczek, skierowując do sądu 442 wnioski o ukaranie, oraz litościwie pouczając 2665 osób. Brawo! Tak trzymać! Dzielni chłopcy. Ciekawe, jakie będą ich osiągnięcia w dzisiejszy, świąteczny poniedziałek.

Trochę natomiast odpuściła zaraza. Dziś potwierdzono 9902 zakażenia, 64 osoby zmarły. Łącznie, od początku pandemii, 2 793 087 zakażeń, 54 417 zgonów. Teraz 32 656 (+729)  zajętych łóżek, 3 269 (+44) osób pod respiratorami.

A rok temu, 5 kwietnia, również przy panującym lockdownie, potwierdzono 475 nowych zakażeń. Łącznie, 4102 zakażenia, 94 zgony. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy dopiero na początku drogi.

W wieku 74 lat zmarł Krzysztof Krawczyk. Legenda polskiej sceny muzycznej. Współzałożyciel zespołu Trubadurzy. Nagrał ponad 100 płyt. Chorował na COVID.

Zmarł także Zygmunt Malanowicz. Aktor, którego pamiętam z filmów "Nóż w wodzie", "Polowanie na muchy", oraz z serialu "Dom".  Miał 83 lata. Nie było o nim żadnego wspomnienia, a przynajmniej ja nie natrafiłem na nie.

Jak przystało na lany poniedziałek, wieczorem lunął deszcz. Na krótko, ale jednak. Tradycji stało się zadość.