niedziela, 22 lipca 2012

Wizyta


 
  Odwiedziła mnie dzisiaj urodzona na obczyźnie córka mojej kuzynki, która jakiś czas temu wyemigrowała z mężem do Stanów. Świetnie mówiaca po Polsku, postanowiła odwiedzić kraj swoich rodziców i przy okazji zobaczyć, co się dzieje u starego wuja.
  - Dzień dobry, wujku - powiedziała od blogu i wyciągnęła do mnie rękę.
  - Nie przez blóg - powstrzymałem ją.
  Spojrzała na mnie dziwnie.
  - Jestem przesądny - wyjaśniłem.
  Kiedy weszła do środka, uścisnąłem ja ze łzami w oczach - Blog z tobą, Mary. Witaj w blogach mego domu. Cieszę się, żę cie widzę. Dotychczas mieliśmy okazję rozmawiać tylko na Skajpie.
  - Ja też się cieszę. Masz coś do picia? Zmęczyłam się, wchodząc na to szóste piętro.
  - Pewnie winda nieczynna? Tak to bywa, kiedy mieszka się w blogu. Przyzwyczaiłem się do tego, chociaż, tak między blogiem a prawdą, wychodzi mi to czasem blogiem.
  Mary uśmiechnęła sie niepewnie, jakby nie do końca rozumiejąc, co mówię. Położyłem to na karb tego, że polskiego uczyła się poza krajem.
  - Świetnie mowisz po polsku - pochwaliłem ją na wszelki wypadek.
  - W domu rozmawiamy tylko po polsku.
  - To chwała blogu - stwierdziłem. - Przyda ci się znajomość takiego trudnego języka.
  Zaprosiłem ja do stołu.
  - Doskonale wygladasz, wujku - zauważyła.
  - Jakoś się trzymam. Chociaż, tak między blogiem a prawdą, czasem czuję się kiepsko. W końcu, lata lecą.
  - Co teraz robisz? Mama mówiła, że jesteś na emeryturze.
  - Tak, od paru lat. Ale od czasu do czasu dorabiam na blogu. Wiesz, emerytura kiepska, przyda się parę groszy więcej. Na razie starcza, ale blog jeden wie, jak to dalej będzie.
  - Może nie będzie tak źle - pocieszyła mnie, patrząc na mnie coraz dziwniej.
  - W blogu nadzieja - westchnąłem.
  - Mama prosiła, żebym ciebie spytała, czy masz jeszcze to zdjęcie, z nią na statku. Wrociłeś wtedy z jakiegoś rejsu.
  - Mam wszystkie zdjęcia z tego okresu - powiedziałem z dumą, zdejmując z półki album. - Popatrz, to chyba to. Już nieco wyblogło ze starości. Byłem wtedy pierwszym po blogu. Jeśli chcesz, zeskanuję ci. Będziesz mogła zabrać je ze sobą.
  - Daj, wujku, ja to szybko zrobię.
  - Kiedy tak patrzyłem na ciebie z blogu, bardzo przypominałaś mi matkę - powiedziałem, kiedy oddawała mi oryginał.
  - W końcu jestem jej córką - uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek. - Muszę już iść, wujku.
  - Wpadniesz jeszcze?
  - Jak tylko będę miała czas.
  - Idź z blogiem - ucałowałem ją na pożegnanie.
  Wieczorem zadzwoniła kuzynka.
  - Mary powiedziała, że była u ciebie. Miała do mnie pretensję, że źle ją nauczyłam polskiego.
  - Dlaczego?
  - Nie wszystko rozumiała, co do niej mówiłeś.

10 komentarzy:

  1. Witaj
    Z tym "blogiem", to chyba przesada, zastąpiono go znaczeniami wielu nazw :)
    Pozdrawiam na miły tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda,jak sie ktos urodzil w stanach,bedzie mial problem ze zrozumieniem.
    Kiedys,syn Pieknego zapytal,
    .....co to znaczy, zeby cos zalatwic trzeba miec plecy?,przeciez kazdy ma plecy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Wojtku!
    U mnie rodzina w większości wyemigrowała i sobie poukładała życie na różnych kontynentach. Też w USA i Kanadzie:)
    Ja pamiętam Ciuchy na Skaryszewskiej, te pierwsze, prawdziwe. A na Placu Szembeka bywałem, bo pracowałem u "prywaciarza" na Grochowskiej. Produkcja zabawek z tworzyw sztucznych:) To wtedy szlo jak woda!!!!!!!!
    Wiem, że ś się poobijał trochę i tu i tam..i osiadłeś.
    A ja się jeszcze obijam:)
    I już si e wylotu do Holandii nie mogę doczekać w super towarzystwie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje siostrzenice z Florencji jak były w dzieciństwie w Polsce to się szybko na podwórku nauczyły polskiego. A zaczęły od" wypier...się na rolkach"
    Pozdrawiam
    Vojtek Wojtka

    OdpowiedzUsuń
  5. usmialam sie serdecznie... wyblogowales to swietnie !!! usciski

    OdpowiedzUsuń