wtorek, 12 lutego 2013

O, statki!

Nadszedł koniec karnawału. Trwał w tym roku wyjątkowo krótko, a szkoda, bo bawiłem się setnie, siedząc przed telewizorem lub czytając książki!!!
 
W wolnych od zabawy chwilach grzebałem w starych annałach, mając nadzieję, że znajdę coś ciekawego na temat tego okresu.
 
I, proszę Państwa, znalazłem!
 
Otóż, wiele, wiele lat temu (najstarsi ludzie nie pamietają, kiedy), pewien nasz krajan wybrał się nad morze, nad którym jeszcze nigdy nie miał okazji być. Znużony wielce i głodny, dotarł do niewielkiego portu rybackiego, gdzie stały kutry wyładowane po brzegi świeżo złowioną rybą.
- O, statki! - krzyknął w zadziwieniu, ponieważ nie znał słowa "kuter", chyba że w połączeniu z "noga".  Po czym podszedł do jednego z nich i poprosił o kilka ryb. Brodaty szyper, widząc wygodniałego i kulawego wędrowca, dał mu litościwie kilka śledzi.
Nie muszę dodawać, że nasz krajan ucieszył się ogromnie i natychmiast spałaszował je ze smakiem, mimo że tak naprawdę nie przepadał za tym rodzajem ryby.
Oczywiście opowiedział o tym wszystkim po powrocie w rodzinne strony.
A ponieważ historia ta miała miejsce w ostatni dzień karnawału, przyjęło się po jakimś czasie nazywać ten dzień "ostatkami", a głównym daniem stał się śledź. Niektórzy nawet zwykli byli zamiennie z ostatkami używać określenia "śledzik".
 
I tak ostatki oraz śledź zagościły w naszym słownictwie i zwyczajach.
 
Grzebiąc nadal, natknąłem się na krótki słowniczek, zawierający nieznane już znaczenia wyrazów, powiązanych z tą popularną rybą. Poniżej przytaczam ich wybór:
 
śledziona - żona śledzia.
śledzić - tropić śledzia.
śledztwo - obżeranie się śledziami.
śledczy - osobnik badający życie i zwyczaje śledzi.
śledziennik - gazeta propagująca wiedzę o śledziach.
śledzik - dziki śledź.
śledziowaty - przejedzony śledziami.
śledziowy - nadzorujący hodowlę śledzi.
 
Przy okazji odkryłem bardzo ciekawe określenie, będące po części wynikiem niewielkiej wady wymowy. Weszło on w użycie w skutek przeprowadzenia niezbyt odpowiedzialnego eksperymentu naukowego, w wyniku którego otrzymano skrzyżowanie myszy ze śledziem.  Przeprowadzający ten eksperyment szalony naukowiec długo zastanawiał się, jak nazwać tę dziwną hybrydę. Jego asystent, widząc bezskuteczne zmagania swego profesora, krzyknął w końcu, zapominając o dzielącej ich hierarchii:
- Na litoszcz boszką, niech to będzie "myszledź"!!!
 
Wkrótce, dla upamiętnienia tego wydarzenia, widząc człowieka zabierającego się do dumania nad czymś, zaczęto mówić o nim "on zamierza myśleć".
 
c.b.d.o

3 komentarze:

  1. Witaj
    Zawsze z przyjemnością do Cienie przybywam i czytam ciekawe historie. I tym razem się nie zawiodłam.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam- do Ciebie, oczywiście miało być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo mógłbym odczytać, że "z przyjemnością do Cie-nie przybywam":)))

      Oczywiście, żartuję

      Pozdrowionka:))

      Usuń