sobota, 14 lipca 2012

Smok Zza Lasu - zakupy


  Wiosna tego roku w Najjaśniejszej Krainie Naszej zgodnie z kalendarium nadeszła. Ciepłem nagłym od południa uderzyło, wszystko, co uśpione przez zimę, do życia budząc. Kobita moja, z chałupy mnie wygnawszy, wietrzyć ją i czyścić z zajadłością wielką poczęła, wzdychając smętnie co chwilę. Widać było, że za marcowym pomiałkiwaniem rysia tęskni, który w czas ten zwykł był za nią ślepiami rozmarzonymi wodzić. A i ukradkiem z obawą jakąś ku niebu i borowi spozierała, przez lewe ramię od uroku spluwając. Wiosna bowiem z Pełnią Wielką Miesiąca naszego się zbiegła.
  Wydarzenie to rzadkie i niepokojące. Tarcza Miesiąca, olbrzymia i biała, na niebiosa się wytaczając niepokój budziła, demony ożywiając i źle na przyszłość wróżąc. Co poniektórzy z chałup nocami nie wychodzili, wyciem, pohukiwaniami i szelestami podejrzanymi spłoszeni. Gadano, że kto w czas ten, po zachodzie Słońca w las się zapuści, ten nigdy już nie powróci.
  Kobita, baczenie na to mając, do wychodka nie wychodziła i w kubeł blaszany donośnie potrzeby swoje załatwiała. Onegdaj właśnie, łomot wielki powieki rozewrzeć mi kazał i zasnąć już nie pozwolił. Obelgi rzucając, z wyrka się zwlokłem i ostrzeżeń niepomny na podwórzec wylazłem. Olbrzymia tarcza Miesiąca nad drzewami górowała, siną poświatą wszystko dookoła oblewając. Zamarłem, bezwolny, pod władanie się jej oddając. Niebawem, siłą tajemną gnany, do lasu zostałem wciągnięty. Drzewa masą zwartą nade mną się pochyliły, drogę mi utrudniając. Co czas jakiś, pary oczu w ciemnościach czerwienią migały, trzaski gałęzi suchych, porykiwania, jęki i pohukiwania wśród pni echem się niosły. Ciarki po plecach mi szły, ale i tutaj snadź wiosna swoje robiła, bowiem odgłosy te wszystkie łagodniejsze niż zwykle i bardziej przyjazne się wydawały. Jakby z obowiązku strasząc, zew miłości i wolę przedłużenia gatunku w sobie zawierały. Nawet czarownica, com na nią nagle niemal wlazł, oparta o pień na wpół naga stała, gesty jednoznaczne i wabiące ku mnie czyniąc. Jużem woli jej ulec zamierzał, alem w chwili ostatniej dzielnie się pomiarkował i w kierunku niewiadomym sobie zbiegł.
  Dopiero świtaniem wędrówkę swoja zakończyłem, przed grotą Smoka Zza Lasu niespodzianie się znalazłszy. Wrota do niej zawarte były, a ryś, łańcuchem uwiązany, w pobliże nie dopuszczał, pana swego dawnego we mnie nie chcąc rozpoznać. Spokój więc dałem bestii niewdzięcznej i pragnienie  wodą ze źródła bijącą zaspokoiwszy, w poszukiwanie Smoka się udałem. Wkrótce, gawiedź liczną przy wejściu do groty, szyld "Sklep" mającej, napotkałem. Pomstowała wielce, psy na włodarzach Krainy wieszając, bo do środka nikogo kazano nie wpuszczać, gdyż jakowaś persona znaczna akurat zakupy tam czyniła.
  Nie wiedzieć dlaczego, Smok Zza Lasu na myśl mi przyszedł. I rzeczywiście, za czas jakiś ze sklepu wylazł, w otoczeniu dworzan wiernych. W łapie sakwę niewielką, pewnikiem zakupami wypełnioną, triumfalnie dzierżył. Tuż obok niego, popleczniczka wierna kroczyła, ślepia rozmarzone w niego ukradkiem wlepiając. Tłum pismaków ku niemu się rzucił. Ochrona drogę mu wśród nich torowała, a mnie dostrzegłszy, do skały przyparła. Smok jednak gestem ich oddalił.
  - To druh mój z Krainy Ościennej - rzekł, pod skrzydła mnie biorąc. Wdzięczność do niego poczułem, mimo że skrzydełka mierne ochronę symboliczną raczej czyniły.
  - Cóż to Waść robisz w Krainie Naszej? - spytał, kiedy szczęśliwie do groty jego dotrzeć nam przyszło.
  - Przygnała mnie tu siła tajemna jakowaś. Wiosna pewnikiem, czy co - rzekłem, na szczerość się zdobywając.
  - Może i dobrze, bo cknić mi się za tobą poczęło. Okowitę z łezką w ślipiu wspominam.
  - Niestety, nie mam jej teraz ze sobą, lecz flaszek parę posłańcem wkrótce przysłać każę. Ale, powiedz Smoku, cóżeś w tym sklepie w osadzie pobliskiej czynił?
  - Ach, tam? - Smok łapą machnął, lekce sobie ważąc. - Wybory do parlatorium się zbliżają. O głosy gawiedzi zadbać trzeba. Doradcy moi wykoncypowali przeto, że dobrze byłoby bliżej niej się znaleźć i przez robienie zakupów ludzkie oblicze okazać, na włodarzy obecnych za wzrost cen gromy rzucać. Nie szło mi to najlepiej, bo na co dzień kto inny o spiżarnię moją dba. Nawet grosiwa przy sobie niewiele noszę. Na szczęście, poplecznik mój w ostatniej chwili papier wartości znacznej do mieszka wcisnął. Aże oblicze baby, co sklep w arendzie trzyma, pobladło, kiedy go zoczyła. Poruszać się w takich miejscach nie potrafię. Ostatni raz, pomnę, lat kilka temu przypadkiem jakowymś tam się znalazłem. Szczęściem wielkim dla mnie, bo ceny porównać mogłem i popomstować na wzrost ich niepomierny łatwiej mi przyszło - zachichotał konspiracyjnie, z podstępnym błyskiem w ślipiach.
  - A myślisz, Smoku, że gawiedź niegramotna taka i nie połapie się w porę, że to gra wyborcza jeno?
  - Nie martw się, Waść, wiernych wśród niej ilość mam stałą. Na nią zawsze liczyć mogę. A jeśli pójdzie coś nie po myśli mojej, to doradców z Koteryi wyświecę, jako to nie raz jeden jużem zwykł był czynić. Do wyborów czas jakiś. Jeszcze razy kilka w razie potrzeby oblicze moje zmienić zdążę.
  Tu Smok przerwał, w drzemkę nagłą zapadając. Pewnikiem znużon był wielce. Chyłkiem więc, bez pożegnania go opuściłem, rysia kołem szerokim omijając, aby jazgotu niepotrzebnego nie narobił.



9 komentarzy:

  1. Witaj
    A ja tam smoka się nie boję :)
    Pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to jest,że kobieta woli sprzątać , gdy mężczyznę z niego "wyekspediuje"?
    A skąd na pół naga czarownica?Ja to zwykle stare widywałam i to opatulone w sto warstw odzieży!;)
    A Smok czasem nie mieszka w Polsce?Te działania przed wyborami jakoś mi znane;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wiosnę czarownice rozbieraja się, mini kuse noszą i wabią co poniektórych nieszczęśników.

      Może i w Polsce Smok mieszka, nie wiadomo...

      Usuń
    2. Hej Wojtku

      Wpadłam z pozdrowieniami :) Smoków nigdy się nie bałam, zawsze uważałam , że to poczciwce. W chińskim horoskopie znak Smoka uważany jest za szczęśliwy :)

      Buziaki :)

      Usuń
  3. A właśnie- jak tam kaktusy ?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)))

    Ostatnio pokłóciłam się z pewnym Panem Ornitologiem w takiej kwestii- gadać z kwiatami, czy nie ?:)

    OdpowiedzUsuń