Naświntuszyłem koszmarnie limerykowo, ale w pewnym sensie czuję się przez to oczyszczony.
Człowiek co jakiś czas odczuwa potrzebę przekroczenia pewnej granicy, złamania określonych konwenansów. Nie przychodzi to łatwo, bowiem na co dzień jest się zamkniętym w ciasnym kręgu umoralniających zasad i czujnego pręgierza opinii otoczenia.
W każdym drzemie jego drugie "ja". Sztuką jest zrównoważyć wpływ tego "ja" na jego myślenie i życie. Zarówno to "dobre ja", jak i "złe ja" nie powinno wziąć góry. Oba, trzymane w ryzach, są wręcz niezbędne dla zdrowia psychicznego.
Czuję się więc nie tylko oczyszczony, ale i zdrowy psychicznie (He, he, he!)
Przepraszam, to znowu moje drugie "ja" wyłazi na wierzch.
Oto ono:
dokladnie tak , ktos kto twierdzi, ze jest tylko dobry i sie zarzeka i puszy wzbudza we mnie niesmak ;-) zdjecia nie skomentuje tylko sie posmieje ;-)))))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatrzę na to zdjęcie i też mi trudno je skomentować...
Usuń