Ulewa, która nawiedziła Warszawę 9 czerwca przeszła już do historii. Piszę o niej dopiero teraz, bo pogoda prawdopodobnie ustabilizowała się już na tyle, że w najbliższym czasie podobny kataklizm nam nie grozi.
Pozostało wspomnienie podtopionych ulic, zalanych kilku stacji metra no i głębokiego basenu na trasie Toruńskiej.
Wola dotychczas omijana była przez niebezpieczne pogodowe niespodzianki. Tym razem jednak było inaczej - półmrok i niesione przez podmuchy wiatru smugi wody, zupełnie jak podczas szkwałów na morzu. Obserwowałem je z wysokości balkonu i czułem się jak na mostku, podczas kolejnego sztormu. Wrażenie to było tak realistyczne, że niemal wyczuwałem kołyszacą się pod stopami płaszczyznę podłogi.
Deszcz ustał. Świeci słońce i nadciagają upały. Można się opalać, pogryzając truskawki, których cena nareszcie spada. Rozwijają się na potęgę kwiaty. Na straganach pojawiły się peonie, cieszące przyjemnym zapachem i puchnącymi w oczach pąkami. Ich piękno i woń doceniali już starożytni powtarzając, że "peonia non olet" i tym samym zadając kłam twierdzeniu niektórych uczonych, że chodziło o pieniądze.
Piękne peonie zrobiłeś, u nas mówi się na nie - piwonie:)). Ulewa też niczego sobie, pięknie ją opisałeś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiwonie... chodziła mi po głowie ta nazwa, ale stwierdziłem, że to chyba nie to. Piwonię dotychczas łączyłem z powiedzeniem " jesteś czerwony/a jak piwonia". A tu... Człek się uczy całe życie:))
UsuńPozdrowionka:)))
U nas pogoda niemal plażowa, truskawki drogie a piwonie pachną jak za dawnych lat. Aby długo stały w wazonie, trzeba końcówki łodyg zanurzyć na pół minuty we wrzącej wodzie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDobra metoda z tym wrzątkiem. Stosowałem ją w przypadku róż.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)))
Widzialam w tv jak Warszawa i nie tylko zmagaja sie z woda.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zal tych wszystkich ludzi,ktorych pozalewalo w malych miasteczkach i wsiach,niektorzy stracili caly dorobek zycia.
Nie tylko pogota tu zawinila,ale ludzka glupota i brak kompetencji.
Tak, niczego sie ludzie nie nauczyli... Powódź za powodzią, a niewiele sie robi, aby zapobiec ich skutkom.
UsuńPozdrowionka:)))
Woda to żywioł, który trudno zatrzymać. Wrażenie więc mogło być takie jak na falach. Ja miałam 3 lata temu "rzekę", która wdarła się do piwnicy do 3/4 wysokości. Wszystko pływało...Brr, nie chcę już czegoś takiego przeżywać.
OdpowiedzUsuńPo peoniach czas na róże. Pozdrawiam przedwakacyjnie.
Róże, piękne kwiaty, ale bardzo trudne do utrzymania. Zawsze walcze o ich życie...
UsuńTez pozdrawiam przedwakacyjnie:))
Wojtku. Na Żoliborzu tez był potop. Zalało stację metra Wilsona. Oraz najbardziej Trasę Toruńską na wysokości Marymontu. Mam fotki, ale wpisu nie dałem bo nie zdążyłem. Tyle się w 100licy dzieje:)
OdpowiedzUsuńA teraz jak do Ciebie piszę to na Żoliborzu pada deszcz:)
Mokro pozdrawiam przed wylotem do pracy.
Też Vojtek ale przez V :)
Dzisiaj rano na Woli lało i to dość intensywnie. Ponarzekałem na błędną prognozę pogody no i może dlatego już przejaśniło się. Upał i wielkie słońce...
UsuńJa na szczęście nie muszę już latać (również w sensie dosłownym) do pracy.
Pozdrawiam gnuśnie, VVojtek (przez 2 V)
Widziałam w wiadomościach tę ulewę i jej skutki...
OdpowiedzUsuńDobrze te skutki relacjonowali. Obserwowałem je z bezpiecznego dystansu.
Usuń