czwartek, 10 listopada 2016

Wieta, czy nie wieta?




Wieta, czy nie wieta,
ale na jesieni budzi się w człeku poeta.
Kiedy tak patrzy na kolorowe liście,
to świat wydaje mu się pięknym iście.
Nawet, gdy za oknem leje,
to świat też się do niego śmieje.

A potem chwyta za pióro, lub siada do komputera
i wypluwa z siebie to wszystko, co w nim wzbiera.
I kiedy to później czyta, śmieje się lub szlocha,
bo tak, proszę Państwa,
bo tak, proszę  Państwa,
bo tak ten świat kocha

wtorek, 1 listopada 2016

Wszystkich Świętych

Przypomniały mi się moje wiersze, które przed laty produkowałem podczas napadów tzw. twórczej weny.

Oto dwa z nich, które pasują do tego smutnego, ale i pełnego nadziei na lepsze życie Święta:



NAPRAWIANIE GROBU

stuk stuk stuk
cementową ręką
o bruk

pac pac pac
nad spróchniałą szczęką
plac

pod brzozą
szeleści jesienną
groza

szur szur szur
rozpęka podstępnie
mur

ter ter ter
grzechocze posępnie
kler

aksamit
czernią przestrzenną
rani

hyc hyc hyc
przemyka proszalny
widz

mig mig mig
w ukłonach mszalnych
dyg


w zarysy
wciska swe bielmo
łysy

chlast chlast chlast
klęka pod nożem
chwast

szu szu szu
nad wiecznym łożem
do snu

od nowa
gładzone kielnią
słowa


ODWIEDZINY

w bramie
bez sztachet
potok głów
jak w szeregu
przy łóżku chorego

szybki krok
wyznacza  wyrwę
w codzienności

gwar
pośpieszny
z mową banknotów
ginie w szepcie
zawisłym
nad rzędami alej

wybacz
że w zbyt gwałtownych
ruchach
wnieśliśmy tutaj
niepokój
swoich spraw

w geście współczucia
(zazdrości?)
zwrócimy literom
przygasły blask
i
odszukamy fotografię
na której
wygrałeś nieśmiertelność

ulotny płomień
znicza
ułatwi tobie
chwilę
przebudzenia
a
cięte kwiaty
pochylą głowy
w męce
czerpania wilgoci