Wiosna nadeszła wcześnie i chyba już na stałe. W zeszłym roku o tej porze leżał jeszcze śnieg, a Święta Wielkanocne przypominały Boże Narodzenie
Ciepło, pełno słońca i 27 stopni na plusie w jego promieniach!!!
Człek plącze się, rozleniwiony, ospały i ogarnięty wiosenną niemocą. Nachodzą go rozmaite myśli i impresyjki.
O, właśnie - impresje. Mnie też dopadły, limerykowo i nielimerykowo:
Nie mogę się nadziwić ja,
jak pięknie kwitnie forsycja,
mimo że jeszcze bez liści.
Podziwiają ją miejscowi, podziwiają turyści
i na służbie policjant.
(policjant, ujrzawszy aparat, przezornie odszedł.
Miejscowi i turyści usunęli się poza zasięg obiektywu)
Na kasztanowcach pąki.
Nie mogą maja doczekać się bąki
kiedy to, jak wiecie,
rzucą się hurmem na kwiecie
nadlatując znad łąki.
(bąki fruwały, ale ciężko było je sfotografować)
Wlazł ogrzany słońcem kotek
na wiosenny żywopłotek
jak zwykle po żerdzi,
lecz tym razem nie pierdzi
bo listki, a nie kapusta,
wypełniają mu usta.
(niestety, kot uciekł, kiedy robiłem zdjęcie, złośliwie wydając odgłos,
który miał zadawać kłam temu, co zamierzałem napisać)
A tu i ówdzie psia kupa.
Podgrzewa ją wiosenny upał,
woń świeżą wiatr niesie.
Ech, ech, aż żyć chce się,
mimo że wykręca się klupa!!!
(kupa mężnie pozostała na miejscu)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA WIOSNĘ!!!!