Umarł kotek, umarł i leży na desce,
Nie chce się poruszyć, ni zamruczeć nie chce.
Przyszła bowiem kryska na biednego kotka.
Wyrósł mu za uszkiem guz wielkości spodka.
A pan Weterynarz, zasmucony wielce,
Rzekł, że już nie można jemu pomóc więcej.
Guz mu wyżarł sporo z tego co ma w środku,
Więc cóż z tobą począć, schorowany kotku?
Chyba tylko można skrócić twoją mękę.
I wbił długą igłę w Kocisława rękę.
Wstrzyknął w biedne ciałko śmiercionośną dawkę.
Biegnij sobie, kotku, na niebiańską trawkę!!!
A to Kocisław jeszcze w formie.....
Robotnicza, przemysłowa Wola. Niestety to już historia. A na tej Woli pracowałem w zakładach imienia Róży Luksemburg. Ech, łza się w oku kręci..........
OdpowiedzUsuńZwierzęta kochamy jak ludzi. To znaczy dobrzy ludzie kochają zwierzęta. Miałem piękny epizod z kotami na Suwalszczyźnie. Kotki Lolka i Nunka.
Pozdrowienia serdecznie z Żoliborza.
Hej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrowienia:)) A robotnicza Wola się zmienia....
UsuńVV
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzykro mi bardzo,wiem jak to jest gdy nasz brat mniejszy przechodzi na druga strone teczy.
OdpowiedzUsuńJa bardzo przywiazuje sie do moich pupili,moze nawet bardziej niz one do mnie,...ale tak juz mam,kocham zwierzaki od zawsze,....one przynajmniej sa szczcere.
Pozdrawiam serdzecznie.
Ach, tak już jest...
UsuńSerdeczne pozdrowionka:))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPożegnałeś Wojtku przyjaciela !
Pozdrawiam
Pozdrowienia:))
UsuńTaki piękny kotek... Przykre, że trzeba czasem żegnać się z przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńDobrze się Ciebie czyta, nawiasem pisząc.
Dzięki za pierwsza wizytę na moim blogu:)))
UsuńZajrzę do Ciebie. Pozdrowienia:))