Zanim ponownie podejmę temat Marii Magdaleny (który jakoś tak odsuwa się w czasie - może z powodu jesieni, a może z jakichś innych tajemniczych powodów?), chciałbym zameldować drogim Blogerom, że dzisiaj, 30 września, po raz ostatni w tym sezonie można przespacerować się w pełni wyposażoną Aleją Chińską w warszawskich Łazienkach. Bowiem od jutra zdjęte zostaną na okres zimy wszystkie dekorujące ją elementy, łącznie z kolorowymi lampionami.
Parę dni temu, korzystając z pięknego jesiennego słońca, wybrałem się tam z MTŻ, aby na własne oczy ujrzeć ją w pełnej krasie.
Pierwotna Aleja Chińska powstała w roku 1780 z inicjatywy króla Stanisława Augusta, w miejscu dawnej publicznej Drogi Wilanowskiej. Był to wyraz ówczesnej fascynacji chińską cywilizacją i sztuką w epoce oświecenia. Znajdował się tam mostek w stylu chińskim, chiński pawilonik i inne elementy odzwierciedlające okres zainteresowania Dalekim Wschodem.
Rewitalizowana niedawno Aleja Chińska kontynuuje tę tradycję. Stało się to możliwe dzięki Muzeum Łazienki Królewskie, Ambasadzie Chin oraz Fundacji Sinopol, która uzyskała Mecenasów i finansujących to przedsięwzięcie - China Minmetals Corporation oraz KGHM Polska Miedź.
Upamiętniają to dwie tablice zamieszczone na początku Alei, zaczynającej się przy Nowej Pomarańczarni.
Oczywiście główna atrakcją są lampiony. Z pewnością wyglądają ciekawiej po zapadnięciu zmroku, rozjarzone od wewnątrz.
Jest kilka rodzajów tych lampionów.
Po drodze można natknąć się na smoka.
Który łatwo daje się oswoić.
Można też z mostku spojrzeć na Belweder.
Aleja ciągnie się aż do wyjścia na Agrykolę.
Ładnie wygląda, brakuje tylko ludzi trenujących Tai Chi:) Nie wiem z czego to wynika, ale zauważyłam, że kultura chińska w Polsce "rozkwita". Przed rokiem powstało w Lublinie Centrum Kultury Chińskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - popijając herbatkę w chińskiej porcelanie:)))
Ludzie uczą się języka chińskiego. Ja też próbowałem to robić, ale poddałem się. Za trudne - nie te lata, szare komórki na wymarciu:))
UsuńPozdrowienia - też lubię zieloną chińską herbatę!!!
Oswoiłeś smoka, Wojtku. Nie wiedziałam, że taka aleja istnieje. Moje dziewczyny zwiedzały Warszawę pod koniec sierpnia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTrochę się bałem, ale jakoś poszło:))
UsuńZnalazłam fotografię, którą wykonały córka z wnusią w Warszawie. Jest na niej Aleja Chińska, tylko smokowi nie zrobiły zdjęcia, szkoda.
OdpowiedzUsuńMoże akurat schował się na sjestę po zjedzeniu jakiejś nieostrożnej dziewicy:)))
Usuń