Zajrzałem dzisiaj na mój blog i ruszyło mnie sumienie. Taki biedny i opuszczony. Ostatni wpis w zeszłym roku, a tu już kwiecień. Czas upływa błyskawicznie, zwłaszcza w nienormalnych warunkach pandemii. Izolujemy się i powoli stajemy pustelnikami. I co gorsza, zaczynamy się do tego przyzwyczajać.
Ja zabijam ten czas prowadząc już trzeci rok notatki. Parę dni wcześniej, zanotowałem następujący tekst:
5 kwietnia - poniedziałek.
Drugi dzień pandemicznych Świąt Wielkanocnych. Z samego rana, o godz. 6.55, zaalarmował nas SMS od przyjaciółki MTŻ, która, wraz z życzeniami świątecznymi, przesłała nam okolicznościowe zdjęcia swojej ukochanej wnuczki.
Pogoda niezła. Trochę słońca, chłodno. Rano +1 stopień C, w ciągu dnia, do +11. ciśnienie spadło do 742 mmHg, 990 haPa.
Tym razem, śniadanie normalne, tak jak w każdy poniedziałek, oczywiście w porannym negliżu. Potem, odpoczynek pośniadaniowy, w stanie nadal rozmemłanym. Pełen luz. Z powodu niskiej temperatury, zrezygnowaliśmy z oblewania się wodą.
Dla nas, nastrój świąteczno-relaksowy, ale nie dla naszej policji, która stanęła na wysokości zadania i sumiennie wykonała swój obowiązek, nakładając w Wielkanocną Niedzielę, 3790 mandatów za brak maseczek, skierowując do sądu 442 wnioski o ukaranie, oraz litościwie pouczając 2665 osób. Brawo! Tak trzymać! Dzielni chłopcy. Ciekawe, jakie będą ich osiągnięcia w dzisiejszy, świąteczny poniedziałek.
Trochę natomiast odpuściła zaraza. Dziś potwierdzono 9902 zakażenia, 64 osoby zmarły. Łącznie, od początku pandemii, 2 793 087 zakażeń, 54 417 zgonów. Teraz 32 656 (+729) zajętych łóżek, 3 269 (+44) osób pod respiratorami.
A rok temu, 5 kwietnia, również przy panującym lockdownie, potwierdzono 475 nowych zakażeń. Łącznie, 4102 zakażenia, 94 zgony. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy dopiero na początku drogi.
W wieku 74 lat zmarł Krzysztof Krawczyk. Legenda polskiej sceny muzycznej. Współzałożyciel zespołu Trubadurzy. Nagrał ponad 100 płyt. Chorował na COVID.
Zmarł także Zygmunt Malanowicz. Aktor, którego pamiętam z filmów "Nóż w wodzie", "Polowanie na muchy", oraz z serialu "Dom". Miał 83 lata. Nie było o nim żadnego wspomnienia, a przynajmniej ja nie natrafiłem na nie.
Jak przystało na lany poniedziałek, wieczorem lunął deszcz. Na krótko, ale jednak. Tradycji stało się zadość.
Wielką radość mi zrobiłeś tym wpisem, bo bardzo mnie martwiło Twoje milczenie. O śmierci Krzysztofa Krawczyka słyszałam.Niestety również nie znalazłam informacji ani na Wirtualnej Polsce ani na Onecie o śmieci Zygmunta(a nie Zbigniewa) Malanowicza, którego ja najmocniej zapamiętałam z filmu o Jarosławie Dąbrowskim i serialu "Dom".Najwyraźniej menadżer piosenkarza był bardziej operatywny niż aktora. Uściski dla Ciebie i Małżonki.
OdpowiedzUsuńNatychmiast skorygowałem imię Malanowicza. Dzięki!
UsuńDzięki też, ze zaglądasz na mój blog. 22-go mamy drugą dawkę. Może potem, [po następnych 2 tygodniach, zaczniemy się odważniej ruszać.
Serdeczne pozdrowionka:)
O jak miło, że się odezwałeś :).
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie biografię Józefa Czapskiego - niemal przez całe życie prowadził codzienne notatki, zapiski chwil, wydarzeń i przemyśleń. Mam też znajomego, który od czasów szkolnych prowadził dzienniki w zwykłych zeszytach. Po latach takie niby zwyczajne codzienne notatki stają się fascynujące. Czasem żałuję, że nie mam takiego nawyku. Nawet kiedyś próbowałam, ale do tego potrzeba cierpliwości i systematyczności.
Wszystkiego dobrego, Wojtku! Pozdrawiam serdecznie :).
Właściwie przez większość mojego życia, opisywałem to, co mnie spotykało. Dlatego też udało mi się wydać na e-booku "Kac" i "Mile morskie". Nie robiłem tego jednak systematycznie. Dopiero przez ostatnie 3 lata przysiadłem fałdów.
UsuńWszystkiego najlepszego, Małgosiu! Pozdrowionka:)
Mój blog przejęli hakerzy. Usuń go, proszę. Pozdrawiam. Lodka
OdpowiedzUsuń