Odwiedziła mnie dzisiaj urodzona na obczyźnie córka mojej
kuzynki, która jakiś czas temu wyemigrowała z mężem do Stanów. Świetnie mówiaca
po Polsku, postanowiła odwiedzić kraj swoich rodziców i przy okazji zobaczyć, co
się dzieje u starego wuja.
- Dzień dobry, wujku - powiedziała od blogu i wyciągnęła do mnie
rękę.
- Nie przez blóg - powstrzymałem ją.
Spojrzała na mnie dziwnie.
- Jestem przesądny - wyjaśniłem.
Kiedy weszła do środka, uścisnąłem ja ze łzami w oczach - Blog z
tobą, Mary. Witaj w blogach mego domu. Cieszę się, żę cie widzę. Dotychczas
mieliśmy okazję rozmawiać tylko na Skajpie.
- Ja też się cieszę. Masz coś do picia? Zmęczyłam się, wchodząc
na to szóste piętro.
- Pewnie winda nieczynna? Tak to bywa, kiedy mieszka się w
blogu. Przyzwyczaiłem się do tego, chociaż, tak między blogiem a prawdą,
wychodzi mi to czasem blogiem.
Mary uśmiechnęła sie niepewnie, jakby nie do końca rozumiejąc,
co mówię. Położyłem to na karb tego, że polskiego uczyła się poza
krajem.
- Świetnie mowisz po polsku - pochwaliłem ją na wszelki
wypadek.
- W domu rozmawiamy tylko po polsku.
- To chwała blogu - stwierdziłem. - Przyda ci się znajomość
takiego trudnego języka.
Zaprosiłem ja do stołu.
- Doskonale wygladasz, wujku - zauważyła.
- Jakoś się trzymam. Chociaż, tak między blogiem a prawdą,
czasem czuję się kiepsko. W końcu, lata lecą.
- Co teraz robisz? Mama mówiła, że jesteś na
emeryturze.
- Tak, od paru lat. Ale od czasu do czasu dorabiam na blogu.
Wiesz, emerytura kiepska, przyda się parę groszy więcej. Na razie starcza, ale
blog jeden wie, jak to dalej będzie.
- Może nie będzie tak źle - pocieszyła mnie, patrząc na mnie
coraz dziwniej.
- W blogu nadzieja - westchnąłem.
- Mama prosiła, żebym ciebie spytała, czy masz jeszcze to
zdjęcie, z nią na statku. Wrociłeś wtedy z jakiegoś rejsu.
- Mam wszystkie zdjęcia z tego okresu - powiedziałem z dumą,
zdejmując z półki album. - Popatrz, to chyba to. Już nieco wyblogło ze starości.
Byłem wtedy pierwszym po blogu. Jeśli chcesz, zeskanuję ci. Będziesz mogła
zabrać je ze sobą.
- Daj, wujku, ja to szybko zrobię.
- Kiedy tak patrzyłem na ciebie z blogu, bardzo przypominałaś mi
matkę - powiedziałem, kiedy oddawała mi oryginał.
- W końcu jestem jej córką - uśmiechnęła się i spojrzała na
zegarek. - Muszę już iść, wujku.
- Wpadniesz jeszcze?
- Jak tylko będę miała czas.
- Idź z blogiem - ucałowałem ją na pożegnanie.
Wieczorem zadzwoniła kuzynka.
- Mary powiedziała, że była u ciebie. Miała do mnie pretensję,
że źle ją nauczyłam polskiego.
- Dlaczego?
- Nie wszystko rozumiała, co do niej mówiłeś.
Witaj
OdpowiedzUsuńZ tym "blogiem", to chyba przesada, zastąpiono go znaczeniami wielu nazw :)
Pozdrawiam na miły tydzień :)
Rzeczywiście, chyba przesada. za dużo zajmuje czasu:)
UsuńTo prawda,jak sie ktos urodzil w stanach,bedzie mial problem ze zrozumieniem.
OdpowiedzUsuńKiedys,syn Pieknego zapytal,
.....co to znaczy, zeby cos zalatwic trzeba miec plecy?,przeciez kazdy ma plecy:)
Utrudniłem jej to maksymalnie :))))
UsuńHej Wojtku!
OdpowiedzUsuńU mnie rodzina w większości wyemigrowała i sobie poukładała życie na różnych kontynentach. Też w USA i Kanadzie:)
Ja pamiętam Ciuchy na Skaryszewskiej, te pierwsze, prawdziwe. A na Placu Szembeka bywałem, bo pracowałem u "prywaciarza" na Grochowskiej. Produkcja zabawek z tworzyw sztucznych:) To wtedy szlo jak woda!!!!!!!!
Wiem, że ś się poobijał trochę i tu i tam..i osiadłeś.
A ja się jeszcze obijam:)
I już si e wylotu do Holandii nie mogę doczekać w super towarzystwie:)
Pozdrów ode mnie Holandię!!!
UsuńMoje siostrzenice z Florencji jak były w dzieciństwie w Polsce to się szybko na podwórku nauczyły polskiego. A zaczęły od" wypier...się na rolkach"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vojtek Wojtka
Chwała im. To jedno z polskich słów "kluczy"!!!
Usuńusmialam sie serdecznie... wyblogowales to swietnie !!! usciski
OdpowiedzUsuńW jednym z kolejnych wpisów odświeżę Odezwę do Bloggerów:)))
Usuń