W dobie zamaskowania całego społeczeństwa, znacznie łatwiej jest poruszać się poza domem bez ryzyka, że się będzie kogoś rozpoznanym. To tak, jak na balu maskowym, tyle że nie karnawałowym, a raczej z okazji Halloween, zważywszy na kiepskie okoliczności.
Stwarza to pole do popisu dla różnego rodzaju cwaniaczków i drobnych kombinatorów lub przestępców, którzy mogą teraz legalnie wkroczyć np. do sklepu, czy do biura na stacji benzynowej i zażądać kasy.
W normalnych warunkach, widok zamaskowanego osobnika wzbudziłby co najmniej niepewność, a w skrajnych przypadkach, nawet panikę i paraliżujący strach. Wypróbowałem to dwukrotnie, jeszcze przed umieszczeniem na niej wizerunku, który prezentuję na załączonym zdjęciu.
Wszedłem do piekarni. Byłem jedynym klientem, bo wpuszczano tylko pojedynczo. Stanąłem przed ladą i obwieściłem stanowczym głosem:
- Proszę się nie bać. To tylko napad!
Zapadła cisza. Wyzierające spoza maski oczy ekspedientki wyrażały jedynie bezmierne zdumienie. Poza tym, nic. Żadnej próby np. zawiadomienia w jakiś sposób tych, którzy stali przed wejściem w kolejce. Byli doskonale widoczni. Wystarczyłoby wykonać w ich kierunku rozpaczliwy gest.
Nie pozostało mi więc nic innego, jak kupić chleb i wyjść
Tego samego dnia, wchodząc do apteki, zastosowałem inną metodę, tym razem przewrotnie uspokajającą, z głębokim podtekstem. Także byłem jedynym klientem. W okienku, za szybą, zamaskowana farmaceutka. Stanąłem na przeciw, w odpowiedniej odległości i zastrzegłem głośno:
- To nie jest napad!
Tym razem, oczy kobiety wyrażały jedynie bezmiar politowania, świadczący o tym, że mi głęboko współczuje. Odczytałem listę lekarstw, które zamierzałem kupić i wycofałem się, jak niepyszny.
Po tych dwóch, pożałowania godnych próbach, postanowiłem umieścić na maseczce coś charakterystycznego, co zamiast zdziwienia, paniki, czy politowania wzbudziłoby chociaż odrobinę wesołości.
A czy rzeczywiście wzbudziło? Okaże się przy następnym epizodzie.
Po tych dwóch, pożałowania godnych próbach, postanowiłem umieścić na maseczce coś charakterystycznego, co zamiast zdziwienia, paniki, czy politowania wzbudziłoby chociaż odrobinę wesołości.
A czy rzeczywiście wzbudziło? Okaże się przy następnym epizodzie.
Wojtku drogi!
OdpowiedzUsuńMasz wyobraźnię i poczucie humoru:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Hej,
UsuńNastępną maseczkę ozdobiłem inaczej. Pokażę ją przy następnym wpisie.
Serdecznie pozdrawiam:))
Zatem czekam🙋
UsuńPrzypuszczam, że dowcipami o napadzie panie w sklepie są już nieco zmęczone ;). Prawdziwego napastnika pewnie też by zignorowały, myśląc, że to kolejny dowcipniś. Ciężkie czasy dla bandziorów nastały. Maseczkę podziwiam i ciekawam bardzo kolejnego dzieła :).
OdpowiedzUsuńOj, tak. Ciężkie czasy. Niech wszyscy ludzie, bez względu na profesję, trzymają się:)
UsuńPozdrowienia:)